Zacznę, pani pozwoli, jednak od krakowskich baniek. Te funkcjonują w słownictwie Galicji i jej sąsiedztwa (powiaty dawnego Królestwa Polskiego, które graniczyły z Galicją, i kęs Mazowsza). Na Górnym Śląsku na kryzbaumie mogą wisieć glaskugle, w innych regionach spotkamy bule, bulajki, gałki, gulajki i kulałki. Dominują oczywiście bombki, ale sporadycznie występuje też nazwa "bomby". A teraz zastanówmy się: skąd bańki? Myślę, że da się to logicznie wytłumaczyć - podczas ich wytwarzania pracownik dmucha w specjalną rurkę, więc ozdoba formuje się tak jak mydlana bańka właśnie. Bombki są bardziej zagadkowe. Skojarzenie militarne jest najczęstsze, zwłaszcza że bomby jako pociski artyleryjskie były dawniej kształtu kulistego.
Mówi pan, że militarne skojarzenie? To ma sens.
Poznaniacy, rzeczywiście wykazali się talentem w kojarzeniu dwóch elementów - choinkowego i militarnego. W każdym razie gdyby nie dwuznaczność, nie byłoby pamiętnego żartu. Ale kto wie, czy nie mamy do czynienia z oddziaływaniem takich wyrazów jak "bąbel", często półkolisty, wywodzony przez prof. Wiesława Borysia od prasłowiańskiego rdzenia "bąb-", który znaczyć mógł "pęcznieć, nabrzmiewać". Nadto w ziemi chełmińskiej bąbać się to wisząc, kołysać się. Poza tym trzeba chyba wziąć pod uwagę francuskie "pomme", czyli jabłko, bo przecież szklane kolorowe bombki na choince zastąpiły prawdziwe jabłka odsyłające nas do drzewa w raju.
fragment wywiadu z dr A. Czesakiem-językoznawcą z UJ